System zdrowotny – frustracja
Próby i błędy z tradycyjnymi metodami leczenia nie przyniosły ulgi, aż do momentu, gdy odkryłem medyczną marihuanę (MM). To było jak otwarcie nowego rozdziału, pełnego nadziei i możliwości. MM okazała się być nie tylko środkiem łagodzącym ból i dyskomfort, ale również pomogła mi radzić sobie z powiązanymi problemami zdrowotnymi, takimi jak żylaki przełyku czy mocno zakorzenioną depresją i lękami. Tych powikłań jest dużo więcej, o czym będę pisał w osobnej kategorii na blogu.
Moje doświadczenie z leczeniem MM było jak odkrycie nowego świata, gdzie mogłem wreszcie znaleźć spokój i ulgę. Mimo licznych dolegliwości wynikających z marskości, takich jak encefalopatia wątrobowa, skurcze czy utraty łaknienia i ogólne osłabienie, a nawet niekontrolowane zasypianie MM pozwalała mi na utrzymanie pewnego poziomu normalności w życiu. Co ważne, w moim przypadku, stosowanie MM nie powodowało negatywnych skutków psychotropowych, które często są obawami wielu osób. Moja ukochana partnerka życiowa, obserwując, jak dzięki MM mogę funkcjonować niemal normalnie, bez znaczących ubocznych efektów była wręcz zdumiona jak opinia o tej roślinie jest błędnie pokazywana, a alkohol, który ewidentnie jest narkotykiem z tragicznymi skutkami używania, jest wręcz wystawiany na piedestał. Niestety, moja droga do zdrowienia została przerwana przez serię nieszczęśliwych wydarzeń. Stałem się ofiarą oszustwa finansowego, które pozbawiło mnie nie tylko moich oszczędności, ale także szansy na przeszczep wątroby. Sytuacja ta stała się jeszcze bardziej dramatyczna, gdy perfidnie komornik z Lublina zajął moje środki finansowe.
Byłem tak blisko uzyskania pomocy, jakiej potrzebowałem, ale w jednej chwili wszystko zostało mi odebrane. To wydarzenie spowodowało, że przeszczep, na który tak długo czekałem, nie doszedł do skutku. Nie dlatego, że tyle kosztuje, ale kiedy oczekuje się na przeszczep, stan zdrowia musi być utrzymywany na pewnym poziomie, który umożliwi operację – mi było daleko do tego komfortu. Pozbawiono mnie tego zabierając mi pieniądze i odbierając tym samym nadzieję. To doświadczenie sprawiło, że przestałem już milczeć, a zacząłem wrzeszczeć – bezskutecznie i z odwrotnym skutkiem, niż się tego spodziewałem. Zacząłem też wtedy swoją zmianę siebie i batalie o zdrowie i to był strzał w dziesiątke. Kiedy to moje życie przekładało się na lata, w tej w chwili głównie według własnych metod leczenia jestem w gronie osób, których marskość wątroby jest ewenementem na skalę światową, ponieważ przeszczep nie jest już wymagany, a moje prognozy wręcz „”krzyczą”” o całkowitym wyleczeniu marskości. Boję się jednak, że z tych powodów NASZ KRAJ będzie chciał mi to zabrać i pozbawić mnie znowu wszystkiego co udało mi się uzyskać.
Finansowe trudności
Oszustwo finansowe, które mnie spotkało, było jak wyrok. Moje oszczędności, mój fundusz ratunkowy na leczenie, wszystko to zostało mi zabrane z rąk przez bezwzględnych kanciarzy. Każda próba poszukiwania sprawiedliwości kończyła się kolejnym murem biurokracji. Milicja, banki, państwowe urzędy, a nawet niektórzy lekarze zdawali się być obojętni na moje cierpienie. Złodzieje, którzy zabawili się na mój koszt, zostawili mi do spłaty kredyty, przez które w ostateczności zostałem zrujnowany, a system prawa w tym wszystkim potraktował mnie jak śmiecia nakazując mi spłatę zadłużeń. Dopiero na przełomie 2023/24 roku mogłem sobie pozwolić na upadłość, ale w miedzy czasie zabrano mi jeszcze wszystko co do mnie należało przez komorników i urzędy państwowe.
Medyczna marihuana – nadzieja
W tym wszystkim, próbowałem znaleźć ulgę w medycznej marihuanie. Jako 'pradawnyelf’, aktywny w tej dziedzinie od 2020 roku, miałem wiele do zaoferowania. Jednak mimo mojego zaangażowania, moje pomysły i wiedza często były wykorzystywane bez mojego udziału. Mój pierwszy wpis blogowy w popularnym serwisie (nie chce wymieniać nazwy publicznie), zamiast być krokiem w stronę zrozumienia, stał się źródłem kolejnych rozczarowań. Nie jest on może powodem do dumy teraz, bo też sporo zostało zmienione, ale właściciele serwisu oczekiwali poziomu dziennikarstwa klasy pro master – za darmo i kontakt się urwał. Zamiast współpracy i wsparcia, spotkałem się z brakiem docenienia i wykluczeniem.
Ta droga pełna była ironii i fałszu.
Aktywizm, z którym czerpałem nadzieję, okazał się tworzyć własny rodzaj monopolu. Dążenia do dekryminalizacji marihuany jest zdominowane przez grupę, która zamiast wspierać prawdziwą zmianę, skupiała się na własnych korzyściach w legalizacji tego procesu. To był cios, który pokazał mi, że nawet w środowiskach, które powinny być sojusznikami, można spotkać fałsz i obłudę. Zdając sobie sprawę z tego, jak system zdrowotny i środowisko aktywistów nie odpowiadało na moje potrzeby, poczułem się samotny w walce. Również, każda próba odzyskania straconych środków finansowych była jak walka z wiatrakami, gdzie moje prośby i apele były ignorowane lub zbywane. Zdarzyło się, iż z frustracji zacząłem szukać złodzei własnymi metodami i kiedy już miałem ich na tzw. tacy poszedłem na komendę, z której mnie wyrzucono za to, iż sam znalazłem oszustów. Sprawa oczywiście została przez prokuraturę umorzona ze względu na brak dowodów.
Co się okazało po dwóch latach, miałem rację, a ja dalej spłacam czyjeś wakacje.
Wszystko bez sensu
Moje zmagania z codziennością stały się ciężarem, który testował moją wytrzymałość na każdym kroku. Marskość wątroby, oszustwo finansowe, brak zrozumienia w każdym elemencie czy też pozostawienie na pastwę losu przez bliskich i tych wszystkich, którzy nazywają siebie przyjaciółmi – wszystko to łączyło się w obraz życia, w którym każdy dzień był dnem i upokorzeniem. Zmagania te dotykały nie tylko mojego zdrowia, ale i mojego ducha, zmuszając mnie do ciągłego poszukiwania sił, aż w końcu pewnego dnia już nie miałem sił brać w tym wszystkim udziału.
W tym czasie moje myśli coraz częściej skłaniały się ku ciemnej stronie. Zaczynałem tracić wiarę nie tylko w ludzi, ale i w samego siebie. Czułem się opuszczony przez WSZYSTKICH, którzy mieli być moim wsparciem.
Ale mimo to, wciąż tu jestem. Teraz kiedy o tym mówię i piszę nakazuje się mi uśmiechać i nie dramatyzować, bo inni mają gorzej, a ja mam się wziąć jakiejś ROBOTY czy przestać marudzić – tego nie potrafię zrozumieć w tym ludzkim myśleniu niektórych biednych intelektualnie ludzi. Wciąż walczę. Nie dlatego, że mam nadzieję na cudowne wyzdrowienie czy sprawiedliwość. Walczę, bo to jedyna rzecz, której mi nie zabrali.
Światełko nadziei w walce o zdrowie
W obliczu tych wyzwań, zacząłem szukać siły w sobie i wsparcia w tych nielicznych, którzy rozumieli moją sytuację. Znalazłem pocieszenie w małych rzeczach, które dawały mi siłę do walki. Pomimo poczucia zdrady ze strony „bliskich”, którym ufałem, oraz rozczarowania postawą niektórych osób z ruchu aktywistów, wciąż wierzyłem, że moja walka ma sens.
Ta podróż nauczyła mnie, jak ważne jest, aby walczyć o swoje prawa i nie poddawać się, nawet gdy wszystko wydaje się być przeciwko Tobie. Nauczyłem się, że czasami trzeba stanąć samemu przeciwko przeciwnościom, aby zachować godność i nie stracić tego, co najważniejsze – nadziei na lepsze jutro.
Stojąc na obecnym poziomie mojego życia z rentą, bez szans na pracę, z pełnym bagażem doświadczeń, jestem świadom wyzwań, które przede mną stoją. Moja historia, choć pełna przeciwności, jest także świadectwem wytrwałości i determinacji. Teraz, kiedy patrzę w przyszłość, moim pragnieniem jest nie tylko dalsza walka o swoje zdrowie i sprawiedliwość, ale także odzyskanie możliwości normalnego życia, życia pełnego marzeń i aspiracji.
Jako osoba, która przeszła przez wiele trudności, chciałbym otworzyć się na współpracę z innymi, którzy mogą czerpać korzyści z mojego doświadczenia i wiedzy. Nie szukam jałmużny ani łatwych rozwiązań – pragnę jedynie szansy, by zacząć wszystko od nowa, by móc znowu żyć pełnią życia, mieć marzenia i cele. Moje doświadczenia, choć trudne, dały mi unikalną perspektywę na wiele aspektów życia – zdrowia, systemu prawnego, finansów, a także ludzkiej natury i systemu wartości, którym kieruje się nasze społeczeństwo. Wierzę, że moja historia i wiedza mogą być cenne dla innych, którzy mogą znaleźć się w podobnej sytuacji, lub dla tych, którzy pragną zrozumieć te złożone wyzwania.